poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział piąty, czyli w poszukiwaniu zielska.

Witajcie, Kruszyny!
Na wstępie troszkę was ponudzę i pobiadole, ale proszę o przeczytanie tego długiego wstępu.
Pierwszą rzeczą jaką chciałabym poruszyć, jest kolejny tysiąc wyświetleń. To już 2000! WOWOWOWOWOW! Kocham Was, wiecie? :P
Dobra, następna rzecz. Mam nowego bloga, w którym się spełniam [Jedz śmiało nie krępuj się (czyt. link) :D]. Nie jest to blog o Huncwotach ani nawet potterowski. Nie proszę Was o wchodzenie tam, czy coś, po prostu jakby ktoś miał nawał wolnego czasu (zazdroszczę), to może sobie wejść raz na dwa tygodnie i poczytać ;)
W związku z założeniem nowego bloga mam do Was pewną prośbę. Jak inni blogowicze wiedzą pisanie bloga zajmuję dużo czasu. A ja mam DWA blogi, więc jeszcze więcej czasu poświęcam na pisanie. Muszę dodać, że mam dużo zaległości w szkole, a orłem nie jestem, w związku z czym muszę więcej czasu poświęcać na naukę. Kładą na mnie nacisk nauczyciele, rodzice i nawet ostatnio znajomi, bo zajmuję się tylko internetem, a z nimi ni hu-hu rozmowy. Przechodząc do sedna, jesteście mi niezmiernie potrzebni. Do czego? WSZYSTKIE blogi moich czytelników (ujawniających się) są przeze mnie czytane, choć nie wszystkie mam w zakładce. Proszę w takim razie o informację o nowym rozdziale, tudzież o jakiejkolwiek notce. Oszczędzicie mi tym czasu, bo nie muszę co chwilę z ciekawości zaglądać na wszystkich blogach po kolei, czy ktoś nie dodał czegoś nowego. Zostawiajcie coś takiego w komentarzach, na GG, asku, czy gdzie Wam tam wygodniej. Pamiętajcie, to nie rozkaz, tylko prośba, jeśli nie chcecie się bawić w coś takiego, to jak najbardziej nie musicie, po prostu tak będzie dla mnie lepiej. To tyle w tym temacie :)
A! Mogę jeszcze mało komentować rozdziały od Was, ale to nie znaczy, że nie czytam ;)
Proszę jeszcze o potraktowanie tego rozdziału z przymknięciem krytycznych oczu. Jak się pewnie domyślcie, ja, Gabriela Gabby 163, muszę zrobić sobie zapas materiału, więc piszę wszytko w przyspieszonym tempie, bo muszę pracować za dwóch :D
Rozdział nie jest do końca sprawdzony, ale chciałam go jak najszybciej dodać, chyba rozumienie :*
Standardowo; miłego czytania i ewentualnego komentowania (nic na siłę). Pozdrawiam, ucząca się niemieckiego (nie wiem jak ja to wkuję, nie ważne) w momencie pisania tego długiego marudzenia,
GABBY :)
~,~
LILY EVANS
    Pracowałam w łazience Marty nad eliksirem dla Remusa. Jutro pełnia, pierwsza w tym roku szkolnym. To jej czwarty eliksir. Musi się udać. Wiedziała, że uda jej się. Zrobi to dla niego i dla własnej satysfakcji.
WYWAR TOJADOWY
2 szklanki Żabiego skrzeku
Dżdżownica
2 suszone figi.
18 kwiatów Akaniotu
    I przy kwiatach Akaniotu pojawił się problem. W swoich zapasach pozostały mi jedynie trzy. Skąd miałam wziąć aż piętnaście? Ale moim wybawcą okazał się być nie kto inny jak James.
~,~
GABRIELLE BONNET
   -Świetnie. Po prostu super. - zamruczała pod nosem widząc Morgan flirtującą z Blackiem. Furia rozgrzewała ją od środka. W tym momencie miała ochotę ją udusić. Spojrzała na Syriusza, który z chęcią przyjmował jej zaloty. No dobra. Nie tylko ją. Postanowiła uratować sytuację. - Hej, Łapa, idziemy do lasu? - spytała ochoczo wskazując podbródkiem w stronę Zakazanego Lasu. Chłopak uśmiechnął się do niej przyjaźnie. Jak ona chciała, żeby ten uśmiech był inny...
    -Jasne, czemu nie? - podniósł się z fotela. Popatrzył się jeszcze na Maggie, a ta zrobiła proszącą minę i spojrzała na fotel, a potem na niego. - Em... Właściwie, to może jutro? Dziś już jest późno, poza tym... - nie dokończył, bo zapewne sam nie wiedział co może jeszcze durnego wymyślić. Późno?! A w pełnie kto po tym samym lesie łazi z wilkołakiem, hm?
    -Jasne, do jutra - uśmiechnęła się sztucznie, a ten przytrzymał jej dłoń i spojrzał na nią w przepraszalnym geście. Poczuła, jak robi jej się gorąco. Wyszarpała rękę gwałtownie, a Syriusz popatrzył na nią pytająco.
    -Nieważne - jej ręce same ułożyły się w pięści. Odwróciła się na pięcie i odeszła do dormitorium. Rzuciła na swoje gardło zaklęcie wyciszające i zatrzasnęła drzwi. Osunęła się po nich i wrzasnęła z całej siły wściekle. Jak on mógł?! W czym ona jest gorsza od niej? Nie potrafiła wymyślić sensownej odpowiedzi. Zemści się, a zemsta będzie słodka. Czuła się jak zapluta mysz. Albo jaskółka bez skrzydeł. Zdjęła z siebie zaklęcie i poszła do łóżka wypłakać się w poduszkę.
Te bitwę wygrałaś Morgan. Ale ja wygram wojnę.
~,~
LILY EVANS
    -Przepraszam. -powiedziałam zamyślona na osobę, która została przeze mnie potrącona. Myślałam nad sposobem zdobycia potrzebnych składników. Mogłabym poprosić o nie Ślimaka, jednak była prawie pewna, że nawet jej nie da kwiatu Akaniotu. Kwiat ten był głownie znany jako składnik do wywaru tojadowego lub jakichś czarnoksięskich eliksirów. Jak ja miałabym się z tego wytłumaczyć? A na jutro nie zdążą przysłać nowych ze sklepu.
    -Nic się nie stało. - usłyszałam głos Jamesa. Popatrzyłam na niego. Jak mogłam nie zauważyć, że to on.
    -Na prawdę nie wiem co... - zamruczałam, lecz nagle mnie olśniło. - Mogę cię o coś prosić? - zapytałam z nadzieją.
    -A mianowicie? - spytał Rogacz z zainteresowaniem. Uśmiechnęłam się w myślach dziękując, że mogę na niego liczyć. -Nie rąbnąłbyś dla mnie Akaniotu od Ślimaka? - wyszeptałam z huncwockim uśmiechem.
    -Jeśli chodzi o rąbanie, to zawsze można na mnie liczyć. - wyszczerzył zęby w olśniewającym uśmiechu. Parsknęłam śmiechem po zrozumieniu dwuznaczności tego zdania. -Ile?
    -Piętnaście. - James zrobił wielkie oczy. Uśmiechnęłam się do niego szelmowsko. -Bardzo dziękuję - powiedziałam i oddaliłam się szybkim krokiem. Miałam nadzieję, że spełni moją prośbę.
    ~,~
    -Lily! Poczekaj! - zawołał za mną Rogacz po lekcji transmutacji (na której zresztą Huncwoci testowe myszy zamienili w mini-świnie). Odwróciłam się i wyobraziłam go sobie biegnącego w zwolnionym tempie bez koszuli... W upalny dzień na Hawajach... Wiatr rozwiewa jego rozczochrane włosy... Tylko ja i on... EVANS! Weź się ogarnij dziewczyno! Pomyślałam i uderzyłam się w policzek. Poczułam piekący ból.
    -O co chodzi, Potter? - spytałam chłopaka z przyjaznym uśmiechem.
    -Możesz przestać mówić do mnie po nazwisku, Evans?
    -Nie ma mowy. Uwielbiam to robić, Potter.
    -To której, gdzie i jak? - powiedział wyraźnie szczęśliwy.
    -Punkt szesnasta, pod gabinetem Slughorna, bierzesz kwiatki uciekasz, dajesz mi, po sprawie. W zamian zrobię ci zadanie z eliksirów.
    -Dobra. To do szesnastej- uśmiechnął się i poczochrał swoje włosy. Odwzajemniłam gest i wolnym krokiem udałam się do wieży.
~,~
    Pięć minut przed umówioną godziną udałam się do lochów. Szłam szybkim krokiem, prawie biegnąc. Rozpierała mnie euforia na myśl, że zobaczę Pottera. Nie wiem dlaczego, chyba po prostu uwielbiałam patrzeć na jego przyjazny uśmiech pojawiający się na jego twarzy, kiedy mnie widzi. Czułam się... inaczej. Przefrunęłam jak na skrzydłach. Spojrzałam na zegarek. Była 15.49. Wzięłam głęboki oddech. Zrobił sobie ze mnie żart. Od początku chciał żebym wyszła na debilkę... Nie przyszedł... 
    Kiedy już miałam odejść przybiegł Rogacz. Była 16.01. No tak, wiecznie spóźniony...
    -Przepraszam cię bardzo, ale... Zatrzymały mnie sprawy techniczne.
    -A ja myślałam, że nie przyjdziesz - odetchnęłam z ulgą. Rogacz uśmiechnął się promiennie, a pode mną ugięły się kolana. - CHOLERA JASNA! - wrzasnęłam zła na samą siebie.
    -Co jest? - spytał Potter wyraźnie rozbawiony.
    -Nic, coś mi słabo. Wiesz, musimy ukraść coś od Slughorna... Jestem super zdenerwowana.
    -E, tam. Nic nie będzie. Będziesz mi potrzebna tylko do jednego... - powiedział, po czym wyciągnął z torby jakieś lusterko. - Lily Evans, mam zaszczyt zaprezentować ci... LUSTERKO DWUKIERUNKOWE! Twoim zadaniem będzie obserwować, czy nikt nieproszony nie przechodzi obok gabinetu.
    -A po co mi to lusterko... dwu-coś-tam, Potter?
    -Jak kogoś zobaczysz, to powiedz moje imię i nazwisko. To lusterko Syriusza, pozwolił mi je ci pożyczyć. -powiedział jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Pokiwałam głową na znak, że rozumiem, co nie było do końca prawdą. -Dobra, ja idę, ty postaraj się odpowiednio wypełnić swoje zadanie. Usłyszysz wybuch. Slughorn powinien pójść do pokoju wspólnego Ślingonów, żeby zobaczyć co się stanie. Będę mieć około dwudziestu minut. - chłopak rozejrzał się i cichym kroczkiem pobiegł w głąb lochów.
    -Rogacz, nie spieprz tego - zawołałam za nim. Odwrócił się i zasalutował mi. - I uważaj na siebie - dodałam już ciszej.
    Po około trzech minutach rozległ się potężny huk. Schowałam się za filarem i czekałam na obrót wydarzeń. Kilka dziewczyn pisnęło. Dało się słyszeć harmider i głos Slugorna proszący o brak paniki. Wyciągnęłam lusterko i popatrzyłam na nie. Po chwili pojawił się na nim James i posłał mi uśmiech.
    -Wszystko pod kontrolą. Idzie ktoś?
    -Nikogo nie widzę, ale słyszę, że ktoś idzie. Chyba McGonagall.
    -Okej, ja znikam, jakby coś, to wołaj. - i zniknął zostawiając w lusterku moje własne odbicie.
    Nasłuchiwałam i uważnie przyglądałam się okolicy. Czułam podniecenie. Zaraz dostanę szlaban. Przemknęło mi przez głowę, lecz wcale się tym nie przejęłam. Huncwoci mają na mnie zły wpływ... 
     Nagle pojawił się James. Biegł szybko, jednak w ręce trzymał kwiatki. Miał jeszcze pod pachą jakieś zawiniątko. Pociągnął mnie za rękę nawet nie siląc się na wyjaśnienia. Pozwoliłam się ciągnąć, lecz nogi podwijały mi się od zbyt szybkiego biegu. Otwarł zaklęciem drzwi i wleciał do pustej klasy ciągnąc mnie cały czas. Zamknął drzwi i zabezpieczył je zaklęciem.
   -Tak! Udało się! - usłyszałam ze strony Rogacza wesoły okrzyk radości.
   -Masz?
   -A mam - uśmiechnął się do mnie i pokazał mi zdobycz. Uśmiechnęłam się i zabrałam je od niego. Nastała między nami niedająca spokoju cisza.
~,~
SYRIUSZ BLACK
Wieczornym popołudniem Syriusz Black - nieźle zauroczony Syriusz Black, postanowił się pochwalić swoją nową dziewczyną, wobec której miał poważniejsze zamiary.
    -A której to przytrafiło się takie nieszczęście? -spytał Glizdek.
    -Odszczekaj!
    -Przepraszam, zachowałem się jak gówniarz, więcej tego nie zrobię - Łapa przewrócił oczami teatralnie, jednak z uśmiechem. - A więc?
    -Morgan.
    - O shit. - wymsknęło się Rogaczowi
    -Na gacie Merlina! - krzyknął Pettigrew.
    -Ja piernicze! - dodał cicho Remus.
~,~
ZAKAZANY LAS, GODZINA 22.00
    Świecił księżyc, wszędzie panowała mroczna cisza. Gdzieś daleko w Zakazanym Lesie, trójka osób odzianych w czarne szaty rozmawiała cichym szeptem.
-Kogo my tu mamy? Obrońcy szlam, Gryfoni. Po co tu przyszliście?
   -My chcemy być tacy jak wy - powiedział mniejszy z dwójki.
    -A ja słyszałam, że zadajecie się ze szlamą - powiedziała Bellatrix.
    -Robimy to tylko dlatego, że mamy pewien plan. Przekonasz się o nim niedługo - powiedziała wyższa z nich i odeszła, a za nią jej kolega.

"Zazdrość to rozżarzony węgielek z piekła rodem" ~ Fannie Flagg

Zazdrość - uczucie odczuwane w sytuacji frustracji, gdy znany jest obiekt zaspakajający potrzebę i osoba posiadająca ten obiekt. Uważana zazwyczaj za uczucie negatywne.

"A zazdrość nie wie co sen, i po cichu zabija."
Jacek Kaczmarski, Siedem grzechów głównych