Cześć!
Stwierdzam, że nie umiem pisać długich rozdziałów. Zastanawiałam się, co jeszcze tu dodać, ale nie mam pojęcia bladego. Co wy na to, że rozdziały już będą takie krótkie? Bo zawsze mówię, że następny już będzie normalny, a to już czwarty rozdział, a ja dalej nie potrafię pisać dłuższego.
Rozdział trochę inny od reszty, bo jest w nim dużo dialogów i takich "świeżych" akcji. Jest taki w miarę luźniejszy ;-)
Jeszcze jedna sprawa. Jeśli ktoś chce, to niech da mi maila, GG, albo aska, żebym mogła go informować o rozdziałach, czy notkach, czy czymkolwiek, co pojawi się na blogu.
Dedykuję go wszystkim, którzy skomentowali ostatni rozdział. Wiedzcie, że takie chociażby "super rozdział" dają motywacji do napisania, aż dwóch stron. Czekam na wasze opinie i skargi. Pozdrawiam,
GABBY.
~,~LILY EVANS
Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.
-Nie wiem, Potter. Myślę, że ta sprawa zostanie jeszcze dokładnie przemyślana. Daj mi trochę czasu, a obiecuję, że wszystko będzie... OK - powiedziałam nie patrząc mu w oczy. Gdybym to zrobiła, zapewne od razu bym się zgodziła. A to nie było takie proste.
Rogacz popatrzył na mnie zdziwiony, a ja tylko parsknęłam śmiechem i udałam się do mojego dormitorium.
-Nie wiem, Potter. Myślę, że ta sprawa zostanie jeszcze dokładnie przemyślana. Daj mi trochę czasu, a obiecuję, że wszystko będzie... OK - powiedziałam nie patrząc mu w oczy. Gdybym to zrobiła, zapewne od razu bym się zgodziła. A to nie było takie proste.
Rogacz popatrzył na mnie zdziwiony, a ja tylko parsknęłam śmiechem i udałam się do mojego dormitorium.
~,~
Zatrzymałam się przed drzwiami do naszego dormitorium. Usłyszałam krzyki dobiegające zza drzwi do sypialni dziewcząt z siódmego rocznika. Oparłam się o ścianę zdziwiona znajomymi głosami.
-I co? Myślałaś, że się nie dowiem? Tylko t y mogłabyś zrobić coś tak prymitywnego! - wykrzyknęła najwyraźniej bardzo zdenerwowana Maggie.
-Ygh... To nie ja! Zrozum wreszcie, że nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła. Znasz mnie od dobrych sześciu lat - powiedziała Gabrielle na swoją obronę.
-Ależ oczywiście! Pani Gabrielle Bonnet zawsze święta! Taka dobra, miła, uprzejma - wyliczała ironicznie Maggie. - Sądzisz, że dam się jeszcze nabierać na twoje głupie próby bycia "fajnym"? I jeszcze kłamiesz...
-TO NIE JA! - wrzasnęła Gabrielle uderzając o powierzchnię jakiegoś przedmiotu. N i g d y nie słyszałam, aby Bonnet była aż tak zła.
-Zabawne - roześmiała się Morgan. - Ważysz się kłamać mi prosto w twarz? Przyznaj się, to może w jakimś stopniu ci odpuszczę - Gabrielle milczała. - Dobrze! Niech tak więc będzie! Nie masz n i c na swą obronę. Myślisz, że będę cię całować w pięty jak wszyscy dookoła? "Ojej... dziadziuś jej umarł! Jak mi szkoda"... Pewnie był tak samo fałszywy jak TY!
-NIGDY nie waż się obrażać mojego dziadka, monstre malodorante.
-Teraz będziesz się popisywać francuskim? Tak, to w twoim stylu. Ciągłe popisy i udawanie zabawnej... Szkoda tylko, że nieliczni wiedzą jaka naprawdę jesteś! Kłamiesz mi w żywe oczy, urządzasz głupie kawały rozgłaszając wszystkim, jaki to zabawny dowcip wywinie niedługo koleżankom. Ja jedna zawsze czułam, że jesteś od środka przegniła. Ale to pewnie kwestia złego wychowania.
- O NIE! Nie pozwolę, abyś obrażała mnie i moją rodzinę. Ty zawsze wywijasz dupą na prawo i lewo. Jaka ty jesteś cudowna, słodka, wiotka i powabna... Ale przecież tobie wszytko wolno! Łazisz po ludziach i puszczasz się na wszystkie strony. Współczuję wszystkim, którzy musieli cię dotykać. To musiało być okropne przeżycie...
-DOŚĆ! Nie mogę tego dłużej słu...
-Zamknij dupsko, reptile maudit! - powiedziała Bonnet otwierając drzwi i w tym samym czasie pokazując środkowy palec lewej ręki. - Nigdy więcej nie dam się obrażać. Skończyłam udawać dla ciebie dobrą. Ty jesteś zła, ja też będę - dodała już spokojniej. Widząc rozszerzone ze zdziwienia oczy Morgan skierowane na mnie, również popatrzyła na moją zaniepokojoną zaistniałą sytuacją minę.
-Lily, my... - próbowała Maggie, ale ja pokręciłam głową, dając do zrozumienia, że nie trzeba mi nic tłumaczyć.
-NIGDY nie waż się obrażać mojego dziadka, monstre malodorante.
-Teraz będziesz się popisywać francuskim? Tak, to w twoim stylu. Ciągłe popisy i udawanie zabawnej... Szkoda tylko, że nieliczni wiedzą jaka naprawdę jesteś! Kłamiesz mi w żywe oczy, urządzasz głupie kawały rozgłaszając wszystkim, jaki to zabawny dowcip wywinie niedługo koleżankom. Ja jedna zawsze czułam, że jesteś od środka przegniła. Ale to pewnie kwestia złego wychowania.
- O NIE! Nie pozwolę, abyś obrażała mnie i moją rodzinę. Ty zawsze wywijasz dupą na prawo i lewo. Jaka ty jesteś cudowna, słodka, wiotka i powabna... Ale przecież tobie wszytko wolno! Łazisz po ludziach i puszczasz się na wszystkie strony. Współczuję wszystkim, którzy musieli cię dotykać. To musiało być okropne przeżycie...
-DOŚĆ! Nie mogę tego dłużej słu...
-Zamknij dupsko, reptile maudit! - powiedziała Bonnet otwierając drzwi i w tym samym czasie pokazując środkowy palec lewej ręki. - Nigdy więcej nie dam się obrażać. Skończyłam udawać dla ciebie dobrą. Ty jesteś zła, ja też będę - dodała już spokojniej. Widząc rozszerzone ze zdziwienia oczy Morgan skierowane na mnie, również popatrzyła na moją zaniepokojoną zaistniałą sytuacją minę.
-Lily, my... - próbowała Maggie, ale ja pokręciłam głową, dając do zrozumienia, że nie trzeba mi nic tłumaczyć.
~,~
Znalazłam się między młotem, a kowadłem. Od tamtej kłótni dziewczyny przestały się w jakikolwiek sposób kontaktować. Kiedy jedna była w dormitorium, druga miała tysiące powodów, dla których tam nie wejść. Czas, który wcześniej spędzałyśmy wszystkie razem w trójkę, poświęcały na inne zajęcia. Maggie więcej czasu poświęcała spotkaniom towarzyskim i zamawianiem ubrań przez sowią pocztę od swojej ulubionej firmy. Gabrielle zaś ciągle to włuczyła się po zamku, wszędzie łaziła za Huncwotami lub trenowała qudditch. Przez ich kłótnie mniej uwagi poświęcały mnie, a jeśli w ogóle coś do mnie mówiły, to zazwyczaj o tym, jaka to uciążliwa była jej dawna przyjaciółka.
Z nudów na jakie skazały mnie dziewczyny jeszcze więcej się uczyłam i ćwiczyłam zaklęcia. Biblioteka stała się moim ulubionym miejscem w zamku, a wychodziłam z niej tylko aby coś zjeść lub pójść na zajęcia. Oczywiście, zaklęcia ćwiczyłam w sali tuż obok, Lily Evans nie mogłaby się narazić madame Pince.
Z nudów na jakie skazały mnie dziewczyny jeszcze więcej się uczyłam i ćwiczyłam zaklęcia. Biblioteka stała się moim ulubionym miejscem w zamku, a wychodziłam z niej tylko aby coś zjeść lub pójść na zajęcia. Oczywiście, zaklęcia ćwiczyłam w sali tuż obok, Lily Evans nie mogłaby się narazić madame Pince.
~,~
GABRIELLE BONNET
Uciekała roześmiana przed zdziwionym Łapą. Jej życie się sypało, ale to nie znaczy, że miała się w ogóle nie śmiać. Ostatnie dni były dla Gabrielle istnym koszmarem. Umiera jej dziadek - ostatni opiekun, Ministerstwo Magii ciągle wysyła listy z ponagleniami do zapłacenia rachunków za nieużywany przez nikogo dom, na które nie ma pieniędzy i jeszcze na dodatek kłóci się z trollem. Trzeba jeszcze dodać zły stan zdrowia dwójki przyjaciół, wizytę Voldemorta w szkole i ataki na mugoli opisane szczegółowo w każdym Proroku Codziennym, na które aż gotowała się w środku. Próbowało wszytko w sobie tłumić, ale i tak co dzień ukrywała się w najdalszych zakamarkach Hogwartu i dając upust swoim emocjom w płaczu.
~,~
LILY EVANS
Jak zwykle w piątkowe popołudnie zajmowałam się odrabianiem prac domowych. Kończyłam już esej z Historii Magii i miałam jeszcze nadzieję poćwiczyć zaklęcia na transmutację, na poniedziałek. Myśląc nad bitwą czarodziei z trollami leśnymi z 1267 roku do głowy wpadła mi myśl, że tyle w ciągu tych trzech tygodni w Hogwarcie się wydarzyło... Nigdy nie spodziewałam się, że zdarzy się choć jedna z tych rzeczy, a mogłabym już o nich książkę napisać.
-Co tak siedzisz? Dzisiaj już mamy piątek, a ty się tu kisisz jak korniszon w słoiku - powiedział Syriusz podchodząc do mnie tyłem.
-Dziewięć planet, dwieście dziewięćdziesiąt cztery kraje, ponad siedem miliardów ludzi - westchnęłam - a ja muszę patrzeć akurat na twój pysk.
-Ej! Spokojnie Ruda! - wyszeptał Black kładąc obronnie ręce. - Bo na serio pomyślę, że rude są fałszywe.
-Muszę jeszcze poćwiczyć to nowe zaklęcie z transmutacji... - powiedziałam uderzając głową o stół. - Mam zrobić jeszcze dla Remusa eliksir...
-Jak już tak bardzo nie chcesz iść, to możesz zrobić za mnie esej z eliksirów, bo mam szlaban - powiedział mrugając do mnie.
-Ty szczwany leniu! Teraz mnie przekonałeś. Wychodzę i nie wiem, kiedy wrócę.
-Kurcze gwałcone! - wykrzyknął na całe gardło. Usłyszeliśmy kroki pani Pince. - EWAKUACJA!
Pobiegliśmy najciszej jak możemy do wyjścia, lecz gdy już byliśmy może trzy kroki od drzwi, drogę odgrodziła nam bibliotekarka. Westchnęłam.
-Ładnie to tak wrzeszczeć pomiędzy regałami? Macie coś na swoje usprawiedliwienie? - spytała zachrypniętym szeptem, a piórko z kapelusza opadło, zasłaniając jej jedno oko.
-Em... My.. Ja... To znaczy... - zamyślił się Black. Westchnęłam. W takim wypadku mieliśmy już szlaban na zamówienie. - Łowiliśmy kasztany - powiedział Łapa. Uderzyłam się otwartą dłonią w twarz. Zyskałam dowód, że IQ może być jednak minusowe. Brawo, Black, teraz mamy wspaniały tydzień.
-Dobrze. W takim razie, może połowicie kurz z klasy Obrony Przeciw Ciemnym Mocom na drugim piętrze? Mieli mały wypadek z Pyliakiem Czarnym i ktoś tu musi sprzątnąć. Bez różdżek, oczywiście. Pójdę jeszcze uzyskać zgodę od profesor Minerwy. - powiedziała podchodząc do biurka i pisząc jakiś mały liścik. Dała go jakiemuś drugoroczniakowi i usiadła na krześle.
-Świetnie. Cieszysz się na spotkanie z pyłkiem, który można zmyć tylko śluzem ślimaków? - spytałam się ironicznie Blacka. -Radzę ci odsunąć się na bezpieczną odległość, bo moja pięść ma ochotę zrobić z twojego nosa agrafkę.
-Co tak siedzisz? Dzisiaj już mamy piątek, a ty się tu kisisz jak korniszon w słoiku - powiedział Syriusz podchodząc do mnie tyłem.
-Dziewięć planet, dwieście dziewięćdziesiąt cztery kraje, ponad siedem miliardów ludzi - westchnęłam - a ja muszę patrzeć akurat na twój pysk.
-Ej! Spokojnie Ruda! - wyszeptał Black kładąc obronnie ręce. - Bo na serio pomyślę, że rude są fałszywe.
-Muszę jeszcze poćwiczyć to nowe zaklęcie z transmutacji... - powiedziałam uderzając głową o stół. - Mam zrobić jeszcze dla Remusa eliksir...
-Jak już tak bardzo nie chcesz iść, to możesz zrobić za mnie esej z eliksirów, bo mam szlaban - powiedział mrugając do mnie.
-Ty szczwany leniu! Teraz mnie przekonałeś. Wychodzę i nie wiem, kiedy wrócę.
-Kurcze gwałcone! - wykrzyknął na całe gardło. Usłyszeliśmy kroki pani Pince. - EWAKUACJA!
Pobiegliśmy najciszej jak możemy do wyjścia, lecz gdy już byliśmy może trzy kroki od drzwi, drogę odgrodziła nam bibliotekarka. Westchnęłam.
-Ładnie to tak wrzeszczeć pomiędzy regałami? Macie coś na swoje usprawiedliwienie? - spytała zachrypniętym szeptem, a piórko z kapelusza opadło, zasłaniając jej jedno oko.
-Em... My.. Ja... To znaczy... - zamyślił się Black. Westchnęłam. W takim wypadku mieliśmy już szlaban na zamówienie. - Łowiliśmy kasztany - powiedział Łapa. Uderzyłam się otwartą dłonią w twarz. Zyskałam dowód, że IQ może być jednak minusowe. Brawo, Black, teraz mamy wspaniały tydzień.
-Dobrze. W takim razie, może połowicie kurz z klasy Obrony Przeciw Ciemnym Mocom na drugim piętrze? Mieli mały wypadek z Pyliakiem Czarnym i ktoś tu musi sprzątnąć. Bez różdżek, oczywiście. Pójdę jeszcze uzyskać zgodę od profesor Minerwy. - powiedziała podchodząc do biurka i pisząc jakiś mały liścik. Dała go jakiemuś drugoroczniakowi i usiadła na krześle.
-Świetnie. Cieszysz się na spotkanie z pyłkiem, który można zmyć tylko śluzem ślimaków? - spytałam się ironicznie Blacka. -Radzę ci odsunąć się na bezpieczną odległość, bo moja pięść ma ochotę zrobić z twojego nosa agrafkę.
~,~
Siedziałam przed Remusem przegrywając kolejną partię szachów. Za moment miałam mieć spotkanie z profesorem Dumbledorem. Ponoć nic nowego nie odkryli, ale chcieli nam dać jakieś przydatne wskazówki. Postawiłam pionka na B4. Moje myśli powędrowały w stronę Rogacza. Gabrielle nic nie mówiła o tym, że ze sobą rozmawiali. Lunatyk zawołał SZACH, a ja już wiedziałam, że nie mam szans.
-Dobra Remi, kończymy to. Już nie mam siły - stęknęłam, patrząc na niego błagalnym wzrokiem.
-Niech ci będzie, idź. Ja i tak dokończę swoje dzieło zniszczenia - zaśmiał się złowieszczo, zacierając ręce.
-Zaczynam się bać, czy nie przebywasz za dużo z tym SyrKretynem, bo twój mózg zaczyna przypominać zmierzwionego robaka. - Lupin parsknął śmiechem, a Gabrielle zrobiła obrażoną minę i wyszła z pomieszczenia. - Czy ty masz jakieś układy z Gabrielle? - spytałam ruszając wymownie brwiami.
-Nie, to ona ma z robakami.
-AQUAMENTI! -zawołała Bonnet ze schodów do damskich dormitoriów, kierując różdżkę prosto na Lupina. - A, masz, szatanie! - zawyła tryumfalnie. Postanowiłam jak najszybciej opuścić miejsce zbrodni.
-AQUAMENTI! -zawołała Bonnet ze schodów do damskich dormitoriów, kierując różdżkę prosto na Lupina. - A, masz, szatanie! - zawyła tryumfalnie. Postanowiłam jak najszybciej opuścić miejsce zbrodni.
~,~
Stałam pod drzwiami do gabinetu Dumbledore'a, czekając na zaproszenie do środka. Wiedziałam, że miał w tamtym momencie u siebie gościa, więc nie chciałam przeszkadzać. Wiedziałam, że dyrektor ma odpowiednik mugolskiego monitoringu w korytarzu przed jego gabinetem. Oparłam się o ścianę wyczekując zaproszenia.
Nagle drzwi otworzyły się, a stanął w nich, nie kto inny, jak Gibbs we własnej osobie. Zbliżył się do mnie niebezpiecznie blisko. W jego oczach widać było wielki gniew.
-Nie bój się, szlamo. Jeszcze mnie popamiętasz. Umrzesz. I będziesz bardzo cierpieć. Nie tylko fizycznie! - wykrzyknął i zacisnął zęby.
Przeraziłam się nie na żarty. Popatrzył w stronę gabinetu i odszedł zdenerwowany.
Pokręciłam głową i weszłam do pokoju. Na podłodze leżał czerwony dywan, a wszędzie wokół mnustwo było małych, dygoczących przedmiotów na stolikach z eleganckimi, cienkimi nóżkami.
-Witam, panno Evans - odezwał się poczciwy staruszek.
- Dzień Dobry, panie profesorze. Dlaczego mnie pan tu sprowadził?
-Myślę, że przed momentem pani widziała. Mamy małe problemy - powiedział, a ja już wiedziałam o co chodzi.
"Spory nie trwały by tak długo, gdyby bark słuszności był tylko po jednej stronie."
Kłótnia - brak zgody, ostra wymiana zdań, awantura.
Nagle drzwi otworzyły się, a stanął w nich, nie kto inny, jak Gibbs we własnej osobie. Zbliżył się do mnie niebezpiecznie blisko. W jego oczach widać było wielki gniew.
-Nie bój się, szlamo. Jeszcze mnie popamiętasz. Umrzesz. I będziesz bardzo cierpieć. Nie tylko fizycznie! - wykrzyknął i zacisnął zęby.
Przeraziłam się nie na żarty. Popatrzył w stronę gabinetu i odszedł zdenerwowany.
Pokręciłam głową i weszłam do pokoju. Na podłodze leżał czerwony dywan, a wszędzie wokół mnustwo było małych, dygoczących przedmiotów na stolikach z eleganckimi, cienkimi nóżkami.
-Witam, panno Evans - odezwał się poczciwy staruszek.
- Dzień Dobry, panie profesorze. Dlaczego mnie pan tu sprowadził?
-Myślę, że przed momentem pani widziała. Mamy małe problemy - powiedział, a ja już wiedziałam o co chodzi.
"Spory nie trwały by tak długo, gdyby bark słuszności był tylko po jednej stronie."
Kłótnia - brak zgody, ostra wymiana zdań, awantura.
Kochana Gabby
OdpowiedzUsuńi Ty śmiesz mówić, że ja piszę lepiej od Ciebie? Nawet mnie tym nie wkurzaj :P Rozdział genialny i wcale nie krótki, ale do rzeczy.
Nie, nie, nie!!! Lily, jaka z ciebie kretynka. Jak mogłaś powiedzieć coś takiego Jamesowi??? Widać, że ewidentnie już się w nim zakochuje, a odwala takie rzeczy. Powinna powiedzieć stanowcze "tak" xD
Dobra, ogólnie to o co pokłóciły się dziewczyny? Jakoś mam teraz uraz do Maggie. Zdecydowanie bardziej polubiłam Gabrielle. Dziewczyna ma dużo problemów. Nie mogłaby porozmawiać z Dumbledorem czy McGonagall? Na pewno by jej pomogli.
Kurcze, jak Ty umiesz budować napięcie :) Czytam, czytam i nagle... Koniec. Przejście do innej osoby i muszę poznać inną część, żeby dowiedzieć się, o co chodziło. Zabieg genialny.
James "rezygnujący" z Lily i całujący się z inną, co doprowadza naszą Rudą do płaczu... Skąd ja to znam ;) Najlepszy sposób, aby zobaczyć, czy Evans zależy na Potterze i odpowiedź oczywiście brzmi "tak". Kurcze, teraz muszę czekać na następny rozdział, by się dowiedzieć, co dalej.
Rozmowa Gabrielle z Jamesem = cudo. To porównanie do piromanów super. Bonnet trafiła w czuły punkt według mnie. Teraz czas na to, by oboje jednak zaryzykowali wejście w ten ogień :D
Kocham relacje Evans-Black i te urocze odzywki do siebie. "Dziewięć planet, dwieście dziewięćdziesiąt cztery kraje, ponad siedem miliardów ludzi - westchnęłam - a ja muszę patrzeć akurat na twój pysk." <3 Syriusz jednak ma IQ ujemne. "Łowiliśmy kasztany". Do tej pory śmieję się z tego jak głupia.
O co chodzi z tymi robakami i ciągłym naśmiewaniem się z Gabrielle?
I na koniec stwierdzam, że nie jestem tak inteligentna jak Lily, bo nie wiem, o co chodzi z tym Gibbsem :( Muszę czekać na kolejny rozdział, a to mi się nie podoba.
Podsumowując: rozdział genialny i nie waż się zaprzeczać :P Rozmowy przyjemne, stopniowe budowanie napięcia i miłości Evans do Pottera (za to bym ją najchętniej udusiła xD), relacje między chłopakami i dziewczynami też super. Ja mogę tylko o takich pomarzyć.
Pozdrawiam i życzę dużo weny, żeby rozdział ukazał się jak najszybciej
Luthien
Witaj ;-)
UsuńO co pokłóciły się dziewczyny, to wiedzą tylko one. Chodzi głównie o to, że Gabrielle coś zrobiła, ale nie chce się przyznać, więcej nie zdradzę. Z Maggie muszę zrobić okropną wiedźmę, ale jeszcze mam na to czas, więc stopniowo.
James jest kretynem i nic nie zrobię, trudno :-D
Tak, ja też kocham moje dwie pyskujące do siebie rodzynki <3 Długo myślałam, jak udowodnić, że Black jest baranem = proszę, Łowca Kasztanów.
Gabrielle zrobiła coś podczas pełni, a mianowicie zaatakowała robaka. Wyglądało to, jakby była pałką, więc zaczęli ją przezywać. Chcę to jakoś fajniej opowiedzieć, ale przyjdzie czas.
Chodzi o ten groźny wzrok Gibbsa i to, że wyszedł podenerwowany z gabinetu Dumbledore'a. Czy to nie dziwne?
Proszę, nie duś mojej Evans, ja chcę jeszcze o niej pisać! xD
Dziękuję za wenę i wzajemnie :-)
Gabby
No właśnie chodziło mi o to, co Gabrielle zrobiła :) U mnie z kolei powoli będę pogrążać postać Ann.
OdpowiedzUsuńJames niekoniecznie jest kretynem. Rozumiem w sumie Twój pomysł, bo ja nie raz zrobiłam podobnie. Jemu może o coś chodziło :)
Właśnie zastanawiam się, dlaczego zaatakowała tego robaka, ale poczekam (nie)cierpliwie na rozwój sprawy.
Dziwne, dziwne xD Ale teraz będziesz mnie trzymać w niepewności.
Biedna Ann :-( Mam nadzieję, że nie planujesz tego samego co ja dla Maggie, bo Ty napiszesz do tego momentu szybciej i wyjdzie, że walnęłam plagiat :-(
UsuńTak, Jamesowi zdecydowanie o coś chodziło (nie mówię teraz o wywołaniu zazdrości)
Specjalnie dla Ciebie, historia z robakiem na samym początku! JEEJ! :-D
Oj będę Cię trzymać rękami, nogami, głową, brzuchem, łukiem brwiowym i piszczelą xD
Ej, nie wiem, co ty planujesz dla Maggie. Jest pewne, że w sprawie Ann będą mieli udział: Lupin i jego "futerkowy problem", który w sumie będzie tylko pretekstem; miłość Lily i Jamesa oraz kłótnia Ann z Evans wywołana głupotą Ann i podpuszczeniem Blacka oraz pewien przystojny dziennikarz z rubryki sportowej xD Ale zanim odsunę Ann na dalszy plan minie jeszcze dużo czasu. Po prostu w pewnym momencie zaczęła mnie wkurzać jej postać i chcę się jej pozbyć, ale to dopiero na przełomie dwóch semestrów. Więc nie bój się, nie będzie żadnego plagiatu.
UsuńJej! Dziękuję :D Czekam z niecierpliwością.
Uf... Zupełnie coś innego. Moja Maggie jest w gorszej sytuacji ;-)
UsuńNie ma za co! ♥
Pozdrawiam :-*
U mnie raczej "złej" sytuacji nie będzie. Raczej głupota ;)
OdpowiedzUsuńU mnie nie głupota, a ZŁO! DYM DYM DYYYM!
UsuńWitaj Gabby :D
OdpowiedzUsuńNa początku ogromnie dziękujemy za ten skarb co zostawiłaś pod naszym rozdziałem. Toż ten komentarz to cudo jest :3 Czytałyśmy go kilka razy - naprawdę!
A teraz rozdział. Więc... wiesz... oczywiście stwierdzamy, że....jest niesamowity! :D
W ogóle nie ogarnęłyśmy początku, ale to dlatego, że nie przeczytałyśmy jeszcze poprzednich rozdziałów, ale nie martw się, to się nadrobi. Po prostu mamy lekki nawał, a jeszcze Łapa jutro wyjeżdża i znowu wszystko zostanie na głowie Rogacza...
A teraz reszta. W ogóle... jak James mógł się całować z inną? Jak? Nie wydaje nam się, że tak po prostu przeszła mu chętka na Lilkę. Nie wierzymy w to. Stawiamy, że po prostu chciał w niej wzbudzić zazdrość. Co w sumie mu się udało.
I ta kłótnia dziewczyn... Strasznie się pożarły, tylko o co? I czemu ich ruda współlokatorka też musi pośrednio przez to obrywać?
Musimy Ci powiedzieć, że uwielbiamy te dialogi pomiędzy bohaterami. Są zabójcze! Leżymy i nie wstajemy kuląc się ze śmiechu. Masz miszcza! I o co chodzi z tym Gibbsem? Nic nie wiemy!
Więc... tak, rozdział jest naprawdę cudowny i taki huncwocki! Naprawdę świetnie oddajesz ich relacje :)
Tak wiec pozostaje nam życzyć tylko ogromu weny i lekkiej ręki do pisania! :)
Pozdrawiamy ~ Rogacz i Łapa
Cześć ^^
UsuńNie wiedziałam, że jakikolwiek komentarz napisany moją ręką może kogoś zadowolić - a tu proszę, jaką niespodzianka! :-P
Tak, na 100% nie przeszła mu chętka na Lily, nie! Co to, to nie! O wzbudzenie zazdrości też niekoniecznie, ale mam nadzieję, że zostaniecie i przekonacie się w co James takiego się walnął, że zkasztanił.
O co się poklóciły? Tylko one posiadają tą wiedzę. Ruda współlokatorka obrywa, bo ma pecha. Sama byłam niedawno w podobnej sytuacji, więc mniej więcej mam pojęcie co przechodzi.
Wow! Jednak ta dialogowa nowość się spodobała! Jestem zaskoczona ;-)
Żeby wiedzieć co z Gibbsem trzeba wiedzieć co z nim było, a było! Mrocznie :-D
Huncwockich relacji mogę tylko Wam pozazdrościć :-( Może kiedyś się nauczę ;-)
Dziękuję za tyle miłych słów! Jejku, aż mi się ciepło zrobiło ♥
Mam nadzieję, że podczas czytania mojej odpowiedzi na Wasz komentarz nie posmarkałyście się jak na Smarka przystało, bo mój talent dorównuje mózgowi Syriusza xD
Również pozdrawiam i wenę przesyłam
Gabby
Droga Gabby!
OdpowiedzUsuńDzisiaj, przez zupełny przypadek znalazłam twego bloga i powiem jedno- mistrzostwo.
Skomentuje jednak ten rozdział:
Rogacz, całując się z jakimś pustakiem (słowo zamierzone) myśli, że zapomni o Lily, typowe w jego stylu.
Uciekanie przed własnymi uczuciami do Rogacza i zasada "nie-Potter" typowo w stylu Lily.
Bardzo dobrze rozumiesz ich charaktery i to widać.
Syriusz powala swoim IQ na minusie, a Lily ciętymi tekstami.
Czekam na kolejny rozdział z nirecierpliwością i zapraszam do siebie:
www.narcyzia-pisze.blogspot.com
Przepraszam, że z anonima, ale nie mogę się zalogować.
Narcyzia.
Witaj, Cyziu! ♥
UsuńDziękuję za morze miłych słów :-* Nawet nie wiesz, jak mi miło :-)
Tak, Lily ma cięty język, a Syriusz jest debilem :-D Dokładnie!
Tak się składa, że dokładnie przed momentem wyszłam z Twojego bloga, bo przeczytam całość. Cudownie! Postaram się kiedyś w przyszłości napisać u Ciebie komentarz, ale będzie ciężko :-/
Pozdrawiam, Gabby
Hej.
OdpowiedzUsuńWpadłam na twojego bloga dopiero dziś i jestem z tego powodu szczęśliwa. Miałam miło spędzony kawałek wieczoru :) Jejku Lily i James to idealna para *.* Ale dlaczego oni zawsze wszytko komplikują? Raz Lily świruje, raz Jamesowi odwala i tak w kółko. Gabi dobrze to powiedziała ich relacje naprawdę takie są xd Jejku juz się nie moge doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny ;)
Panienka Livvi
[www.burzliwa-milosc-lily-evans.blogspot.com]
Dziękuję! Bardzo lubię takie komentarze :p
UsuńPozdrawiam :)
Gabby!
OdpowiedzUsuńNie możemy doczekać się nowej notki! I serdecznie zapraszamy do nas na nowy rozdział. :)
Pozdrawiamy
~ Łapa i Rogacz
Nie wiem, czy w ogóle będzie jeszcze jakaś notka, a jeśli już będzie, to dopiero pod koniec marca ;)
UsuńRozdział przeczytany ^^
Postaramy się czekać cierpliwie na kolejną notkę, ale nie ukrywamy, że zżera na ciekawość! :)
UsuńOczywiście zapraszamy do nas na nowy rozdział. :)
~ Łapa i Rogacz
Obiecuję, że postaram się ją napisać szybciej, ale zżera mnie mnie szkoła :/ Ech...
UsuńPozdrawiam i dziękuję za informacje :)
Droga Gabby!
OdpowiedzUsuńRozdział genialny jak poprzednie.
Głupia Lily, jak mogła odrzucić Rogacza. Kiedy nowy rozdział? Mam nadzieje ze Evans i Potter będą w końcu razem. Tak samo jak Gabby i Syriusz. Nie lubię i nie polubie Meggy. Wydaje mi się taką typową lalunią. Pozdrawiam i życzę dużo weny
Astoria PS: zapraszam do mnie: lost-in-dreamsss.blogspot. com
Hej :3
UsuńLily nie jest głupia, tylko uparta, że aż śmieszna. Tylko biednemu Rogaczowi nie jest do śmiechu :(
Z Gabrielle i Syrim to... długa będzie historia ;) Maggie (wredna lalunia, ale nie taka lalunia, jednak wredna xD) też trochę namiesza... dobra, koniec spoilerów.
Wzajemnie :)