Hej, kociaki!
Dzisiejszy rozdział z dedykacją dla Łapy i Rogacza, za to, że obaliły mój system parzystości komentarzy. Czy to jest ta kara za krótki rozdział? :( No dobra, zasłużyłam. Bardzo lubię parzyste liczby, więc kara surowa, ale może być...
Jestem w trakcie poprawiania starych rozdziałów (które są naszpikowane błędami), więc z tego powodu rozdział tak późno.
I sprawa najważniejsza. Normalnie, nie zgadniecie! MAMY 100 KOMENTARZY! (A właściwie, to 51, po odpowiadam na każdy, jak już wiecie). Dziękuję GinnyArea za to piękne 100 ;*
I teraz zacznę gadać...
Jestem ogromnie wdzięczna. Liczyłam, że nikt nie skusi się na czytanie tego dziadostwa. Próbowałam to czytać, ale wszystko tak strasznie się nie klei i tek źle się to czyta, że aż wam normalnie współczuję. Robicie to tylko dlatego, żeby było mi miło, nie musicie. Znosicie moje humory i to, jak rzadko coś się pojawia. Przepraszam za porzucone wątki (do których i tak powrócę), za moje wady (których jest nieskończenie wiele) i wreszcie za to, że wielu udało mi się przeciw sobie odwrócić. Dziękuję jednak za wszystkie poświęcone minuty, za każdy nawet najmniejszy komentarz, za każde wyświetlenie, za to, co wnosicie do historii (a staram się was zaangażować jak najbardziej). Kocham was, wiecie? I mało tego, że się popłakałam przy moich rozmyślaniach, o tym, jak wiele wam zawdzięczam, to nic. Ważne, że was kocham i mam nadzieję, że dojdziemy do tej PRAWDZIWEJ setki, mojej wymarzonej. Chciałabym, aby każdy, kto zechce uświetnić moje święto skomentował ten rozdział. Rozdział wyjątkowy. Chcę zobaczyć, ilu wytrwało. Moim marzeniem jest, abyście ze mną zostali zawsze, zawsze, do zakończenia. Dziękuję też wszystkim bardziej i mniej zaangażowanym. Nie będę wymieniać, ile osób jest mi bliższych, myślę, że zgadniecie. Ale nie chcę, żeby ktoś był anonimowy. Wypiszę wszystkich, którzy zostawili po sobie ślad (czy w formie komentarza, który jest trwały, czy obserwacji, którą można łatwo odwołać). Dziękuję zatem wszystkim osobom, które się przyczyniły, czyli: Luthien, Yellow, Black Butterfly, Em, Mała Mi, Sylwia, Natalia, Saphire, Łapa i Rogacz, Narcyzia, Panienka Livvi, Astoria, oNyks, Księżniczka Półkrwi, Lady Mania, Rogata, Marta Kwiatek, GinnyArea, Jagoda Lee. Jesteście wielcy :*
Dziękuję Wyimaginowanej Grafice za szablon. Jak wam się podoba?
Jestem w trakcie poprawiania starych rozdziałów (które są naszpikowane błędami), więc z tego powodu rozdział tak późno.
I sprawa najważniejsza. Normalnie, nie zgadniecie! MAMY 100 KOMENTARZY! (A właściwie, to 51, po odpowiadam na każdy, jak już wiecie). Dziękuję GinnyArea za to piękne 100 ;*
I teraz zacznę gadać...
Jestem ogromnie wdzięczna. Liczyłam, że nikt nie skusi się na czytanie tego dziadostwa. Próbowałam to czytać, ale wszystko tak strasznie się nie klei i tek źle się to czyta, że aż wam normalnie współczuję. Robicie to tylko dlatego, żeby było mi miło, nie musicie. Znosicie moje humory i to, jak rzadko coś się pojawia. Przepraszam za porzucone wątki (do których i tak powrócę), za moje wady (których jest nieskończenie wiele) i wreszcie za to, że wielu udało mi się przeciw sobie odwrócić. Dziękuję jednak za wszystkie poświęcone minuty, za każdy nawet najmniejszy komentarz, za każde wyświetlenie, za to, co wnosicie do historii (a staram się was zaangażować jak najbardziej). Kocham was, wiecie? I mało tego, że się popłakałam przy moich rozmyślaniach, o tym, jak wiele wam zawdzięczam, to nic. Ważne, że was kocham i mam nadzieję, że dojdziemy do tej PRAWDZIWEJ setki, mojej wymarzonej. Chciałabym, aby każdy, kto zechce uświetnić moje święto skomentował ten rozdział. Rozdział wyjątkowy. Chcę zobaczyć, ilu wytrwało. Moim marzeniem jest, abyście ze mną zostali zawsze, zawsze, do zakończenia. Dziękuję też wszystkim bardziej i mniej zaangażowanym. Nie będę wymieniać, ile osób jest mi bliższych, myślę, że zgadniecie. Ale nie chcę, żeby ktoś był anonimowy. Wypiszę wszystkich, którzy zostawili po sobie ślad (czy w formie komentarza, który jest trwały, czy obserwacji, którą można łatwo odwołać). Dziękuję zatem wszystkim osobom, które się przyczyniły, czyli: Luthien, Yellow, Black Butterfly, Em, Mała Mi, Sylwia, Natalia, Saphire, Łapa i Rogacz, Narcyzia, Panienka Livvi, Astoria, oNyks, Księżniczka Półkrwi, Lady Mania, Rogata, Marta Kwiatek, GinnyArea, Jagoda Lee. Jesteście wielcy :*
Dziękuję Wyimaginowanej Grafice za szablon. Jak wam się podoba?
Dzisiaj troszkę inaczej, bo przechodzimy do czasów piątej klasy. Wiecie, trzeba troszkę odpocząć od tego wszystkiego... Wtedy jeszcze nie było tylu problemów ;)
Ach, zapomniałabym! Zapraszam jeszcze do Tajemnice Olimpu. Dziewczyny mają mało czytelników, a posiadają bardzo dobry tekst, więc kto lubi miologię zmyka do nich w podskokach! To rozkaz! xD Żartuję, ja chcecie, to idźcie ;)
I jeszcze jedna sprawa. Prosiłam was o decyzję, o tym co ma Lily zrobić, ale w następnym rozdziale wszystko wyjaśnię, także nie bójcie się, ja do wszystkiego dojdę.
W podzięce dla mojej przyjaciółki, która wspomogła mnie przy pisaniu tego rozdziału, jest on również dla ciebie!
Są tutaj drobne wulgaryzmy, ale tylko drobniutkie, nawet nie zauważycie. Poza tym, to nie jest przekleństwo, tylko część ciała xD
Ach, zapomniałabym! Zapraszam jeszcze do Tajemnice Olimpu. Dziewczyny mają mało czytelników, a posiadają bardzo dobry tekst, więc kto lubi miologię zmyka do nich w podskokach! To rozkaz! xD Żartuję, ja chcecie, to idźcie ;)
I jeszcze jedna sprawa. Prosiłam was o decyzję, o tym co ma Lily zrobić, ale w następnym rozdziale wszystko wyjaśnię, także nie bójcie się, ja do wszystkiego dojdę.
W podzięce dla mojej przyjaciółki, która wspomogła mnie przy pisaniu tego rozdziału, jest on również dla ciebie!
Są tutaj drobne wulgaryzmy, ale tylko drobniutkie, nawet nie zauważycie. Poza tym, to nie jest przekleństwo, tylko część ciała xD
Zachęcam do obserwowania, komentowania i czytania!
GABBY
~,~
REMUS LUPIN
REMUS LUPIN
-Gabrielle! Musimy pogadać - powiedział wilkołak zachwycony widokiem koleżanki.
-Witaj, Remusie! Też muszę z tobą porozmawiać... - powiedziała przygnębiona.
-O co chodzi? - spytał, choć już miał swoją teorię.
-O Lily i Jamesa. Coś jest nie tak. Lily na mnie nakrzyczała, a ja naprawdę nie mam pojęcia o co. Czy to chodzi o Jamesa? - spytała niebieskooka.
-Bo... Ty... Nic nie wiesz? - spytał z wytrzeszczonymi oczami. - Lily przyszła do mnie zapłakana i mówiła coś o tobie i Jamesie...
-O mnie i Rogaczu?! - przerwała mu dziewczyna. - Przecież dobrze wiesz, że to niedorzeczne! Jesteśmy tylko przyjaciółmi, nic więcej! Kocham go, ale tylko jak brata. Akurat ty powinieneś to wiedzieć, uwierz mi, na głupiego nie wyglądasz, Lunatyku.
-W takim razie co innego sądzi Rogaś. Podobno rozmawiał z Lilką o tym, jak on cię...
-Nie kończ! - znowu mu przerwała. - Nie mogę tego słuchać, to jakieś brednie! Ja... Tylko nikomu nie mów!... Mam na oku kogoś innego... - Lunatyk otworzył usta ze zdziwienia. - Udaj, że tego nie słyszałeś. W każdym bądź razie, to niemożliwe i ty o tym wiesz. Musisz porozmawiać z Lily, bo to jakieś nieporozumienie, to samo z Jamesem. Ja już nic ci nie powiem, bo to wszystko, co wiem. Do zobaczenia!
~,~-Witaj, Remusie! Też muszę z tobą porozmawiać... - powiedziała przygnębiona.
-O co chodzi? - spytał, choć już miał swoją teorię.
-O Lily i Jamesa. Coś jest nie tak. Lily na mnie nakrzyczała, a ja naprawdę nie mam pojęcia o co. Czy to chodzi o Jamesa? - spytała niebieskooka.
-Bo... Ty... Nic nie wiesz? - spytał z wytrzeszczonymi oczami. - Lily przyszła do mnie zapłakana i mówiła coś o tobie i Jamesie...
-O mnie i Rogaczu?! - przerwała mu dziewczyna. - Przecież dobrze wiesz, że to niedorzeczne! Jesteśmy tylko przyjaciółmi, nic więcej! Kocham go, ale tylko jak brata. Akurat ty powinieneś to wiedzieć, uwierz mi, na głupiego nie wyglądasz, Lunatyku.
-W takim razie co innego sądzi Rogaś. Podobno rozmawiał z Lilką o tym, jak on cię...
-Nie kończ! - znowu mu przerwała. - Nie mogę tego słuchać, to jakieś brednie! Ja... Tylko nikomu nie mów!... Mam na oku kogoś innego... - Lunatyk otworzył usta ze zdziwienia. - Udaj, że tego nie słyszałeś. W każdym bądź razie, to niemożliwe i ty o tym wiesz. Musisz porozmawiać z Lily, bo to jakieś nieporozumienie, to samo z Jamesem. Ja już nic ci nie powiem, bo to wszystko, co wiem. Do zobaczenia!
~,~
Był nieźle zdziwiony. Gabrielle ma kogoś na oku i nic nie wie na temat jej i Jamesa. Coś tu nie pasowało, dlatego choćby nie wiem co, musiał się dowiedzieć. Popędził w poszukiwaniu Lily prosto do biblioteki. Wiedział, że najprawdopodobniej tam się znajduje. Było to jej ulubione miejsce do spędzania wolnego czasu. Biegł najszybciej jak potrafił. Musiał wszystko wyjaśnić, nie byłby sobą.
Otworzył drzwi, które głośno skrzypnęły, zdecydowanie ktoś musiał je naoliwić, bo jak tylko ktoś wchodził, pani Pince była zła za niszczenie błogiej ciszy w bibliotece. Tak było i tym razem. Remus uciekł od jej miażdżącego wzroku w poszukiwaniu rudej czupryny, którą odnalazł niedługo potem, była dość charakterystyczna. Podszedł do widocznie zasmuconej przyjaciółki.
-Hej - powiedział znienacka, przez co dziewczyna lekko się przestraszyła.
-Cześć, co tam? - spytała z sztucznym uśmiechem.
-Odkryłem prawdę. A jest ona bardzo ciekawa. Chcesz posłuchać?
-Oczywiście. Zawsze i wszędzie! - uśmiechnęła się.
-Proszę, nie przerywaj mi na razie i daj skończyć. Dobra?
-Może być. Przynajmniej się postaram.
-Więc Lily, chodzi o to, że popełniłaś błąd. Obwiniłaś złą osobę. Okazało się, że Gabrielle nie ma z tym nic wspólnego!
-Ale... - zaprotestowała.
-Miałaś mi nie przerywać! - oburzył się chłopak.
-CO TO ZA ROZMOWY MIĘDZY REGAŁAMI?! Cisza proszę! - zawołała wściekła bibliotekarka.
-Na czym to ja... a tak - kontynuował Lupin, tym razem szeptem. - Jak wiesz, Gabrielle nie ma w zwyczaju kłamać. Więc z jakiej paki zrobiłaby to tym razem? Przebyłem z nią krótką rozmowę. I wiesz co powiedziała? Że ona go kocha, to prawda, ale tylko jako przyjaciela. Co więcej, podoba jej się ktoś inny! - powiedział ostrożnie, nie chcąc urazić Rudej, chociaż miał do tego pełne prawo. - O Boże, czuję się jak baba, jak mówię o sprawach sercowych.
-Dziękuję, Luniek. Na pewno porozmawiam o tym z Gabrielle, ale najpierw spróbuję to jakoś odkręcić. Na pewno na razie będę trzymała ją na dystans... Jak to głupio brzmi. Ale na pewno tak będzie. Przemyślę sobie parę spraw. Cześć! - powiedziała i odeszła, a Lupinowi zrobiło się ciepło w duszy, że być może udało mu się uratować przyjaźń. Był z siebie dumny.
Otworzył drzwi, które głośno skrzypnęły, zdecydowanie ktoś musiał je naoliwić, bo jak tylko ktoś wchodził, pani Pince była zła za niszczenie błogiej ciszy w bibliotece. Tak było i tym razem. Remus uciekł od jej miażdżącego wzroku w poszukiwaniu rudej czupryny, którą odnalazł niedługo potem, była dość charakterystyczna. Podszedł do widocznie zasmuconej przyjaciółki.
-Hej - powiedział znienacka, przez co dziewczyna lekko się przestraszyła.
-Cześć, co tam? - spytała z sztucznym uśmiechem.
-Odkryłem prawdę. A jest ona bardzo ciekawa. Chcesz posłuchać?
-Oczywiście. Zawsze i wszędzie! - uśmiechnęła się.
-Proszę, nie przerywaj mi na razie i daj skończyć. Dobra?
-Może być. Przynajmniej się postaram.
-Więc Lily, chodzi o to, że popełniłaś błąd. Obwiniłaś złą osobę. Okazało się, że Gabrielle nie ma z tym nic wspólnego!
-Ale... - zaprotestowała.
-Miałaś mi nie przerywać! - oburzył się chłopak.
-CO TO ZA ROZMOWY MIĘDZY REGAŁAMI?! Cisza proszę! - zawołała wściekła bibliotekarka.
-Na czym to ja... a tak - kontynuował Lupin, tym razem szeptem. - Jak wiesz, Gabrielle nie ma w zwyczaju kłamać. Więc z jakiej paki zrobiłaby to tym razem? Przebyłem z nią krótką rozmowę. I wiesz co powiedziała? Że ona go kocha, to prawda, ale tylko jako przyjaciela. Co więcej, podoba jej się ktoś inny! - powiedział ostrożnie, nie chcąc urazić Rudej, chociaż miał do tego pełne prawo. - O Boże, czuję się jak baba, jak mówię o sprawach sercowych.
-Dziękuję, Luniek. Na pewno porozmawiam o tym z Gabrielle, ale najpierw spróbuję to jakoś odkręcić. Na pewno na razie będę trzymała ją na dystans... Jak to głupio brzmi. Ale na pewno tak będzie. Przemyślę sobie parę spraw. Cześć! - powiedziała i odeszła, a Lupinowi zrobiło się ciepło w duszy, że być może udało mu się uratować przyjaźń. Był z siebie dumny.
LILY EVANS
Było sobotnie popołudnie. Przemyślałam sobie kilka spraw. Stwierdziłam, że skoro Gabrielle nie skłamała, to James musiał sobie ze mnie zrobić jaja, to do niego podobne. Wszystko wzięłam na serio, a on tylko chce się pośmiać. Ciekawiło mnie jedynie, kto jest tą osobą, którą lubi moja współlokatorka. Byłam pewna, że powiedziała to Lunatykowi w zaufaniu, a on bez wprawy do takich sytuacji, wszystko wygadał.
Zmusiłam dziewczyny do rozmowy ze mną. Postanowiłam, że muszę zadziałaś naszymi wspólnymi chwilami, jeszcze za czasów, kiedy nic między nami się nie działo. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie wszystko po kolei. Uśmiechnęłam się do siebie, widząc jak wiele się zmieniło. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam opowiadać jak najęta wszystko, włącznie z najmniejszymi szczegółami...
Zmusiłam dziewczyny do rozmowy ze mną. Postanowiłam, że muszę zadziałaś naszymi wspólnymi chwilami, jeszcze za czasów, kiedy nic między nami się nie działo. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie wszystko po kolei. Uśmiechnęłam się do siebie, widząc jak wiele się zmieniło. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam opowiadać jak najęta wszystko, włącznie z najmniejszymi szczegółami...
-Oddawaj! - warknęłam do Pana Napuszonego Łba.
-Znalezione, nie kradzione, madame! - zaczął się ze mną droczyć, wymachując moją torebką na prawo i lewo.
-AJ!!! - zawyła Gabrielle, która spokojnie sobie idąc oberwała od Rogacza torebką prosto w nos. - Hyyy! Jak mogłeś, czeka cię kara! - zagroziła, po czym wskoczyła na niego, wywalając przy okazji siebie i jego na ziemię.
Okładała go pięściami i targała za uszy, a ja nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Zalana łzami rozbawienia padłam na podłogę. Panna Bonnet wstała dumnie z moją torebką na lewym ramieniu i z potarganymi włosami, które wpadały jej do oczu i ust.
-Jestem zwycięzcą! - zawołała i oddała mi moją ukradzioną przez Jamesa rzecz.
Owy złodziej leżał teraz na ziemi zdyszany i całkowicie zdezorientowany. Wstał powoli i uśmiechnął się ku nam złośliwie.
-Czy moje panie mają ochotę na kąpiel? - zapytał jadowitym tonem i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź z naszej strony wziął każdą z nas na barki i popędził w stronę jeziora.
Potter, jako osoba wysportowana, nie zważając na nasze krzyki i kopnięcia wbiegł na błonia. Rozejrzał się, a kiedy stwierdził, że widownia jest wystarczająca wrzucił nas w głębiny jeziora. Zamknęłam szybko oczy. Wściekła do granic możliwości, słysząc śmiechy Pottera i prawie całej szkoły wypłynęłam zdeterminowana na powierzchnię.
Gabrielle już siedziała na brzegu. Trzęsła się z zimna, jednak wcale na to nie zważała i śmiała się w najlepsze.
-Potter, jesteś najgorszym debilem, jaki chodzi po Ziemi! - wydarłam się na niego najgłośniej jak potrafiłam.
-A ty jesteś mokra i przypominasz przeplutego kociaka! - powiedział śmiejąc się. Po chwili większość osób mu zawtórowała. - Evans, umówisz się ze mną?
-Oczywiście, Potter - powiedziałam słodko. Wszyscy rozdziawili usta ze zdziwienia. -Tylko najpierw zrób coś dla mnie. Idź do skrzatów, pożycz patelnię i walnij się nią najmocniej jak potrafisz prosto w ten swój pusty łeb, to ci takie niedorzeczne pomysły wylecą z głowy! Jesteś napuszonym, zapatrzonym w siebie, aroganckim, wieśniackim kretynem! Nie widzisz nic, prócz czubka swojego własnego nosa! Jakby mnie coś zjadło? Teraz muszę wziąć coś na uspokojenie, bo mnie szlag trafi! Jesteś okropny! Nie wiem, jak cokolwiek może wytrzymać z tobą choć chwilę! Współczuję reszcie Huncwotów, bo muszą takiego kretyna u siebie trzymać! Jesteś najgorszym, co mnie w życiu spotkało! - z każdym słowem coraz bardziej krzyczałam, a wokół ludzie przestali się śmiać, widząc, jak poważna jest sytuacja. Nikt nie miał takiej odwagi, żeby zaczynać z rozzłoszczoną Evans. Nawet najbardziej mężny Gryfon.
-Przepraszam? - zapytał skulony James z oczami rozszerzonymi z przerażenia.
-Jak cię walnę między oczy, to ci śpik wyskoczy!* - zawrzeszczała Gabrielle w mojej obronie: ona jako jedyna łatwo potrafiła się otrząsnąć po ataku mojej agresji.
Popatrzyłam w stronę Gabrielle i bez słów udałam się wraz z nią w stronę Hogwartu...
Gabrielle już siedziała na brzegu. Trzęsła się z zimna, jednak wcale na to nie zważała i śmiała się w najlepsze.
-Potter, jesteś najgorszym debilem, jaki chodzi po Ziemi! - wydarłam się na niego najgłośniej jak potrafiłam.
-A ty jesteś mokra i przypominasz przeplutego kociaka! - powiedział śmiejąc się. Po chwili większość osób mu zawtórowała. - Evans, umówisz się ze mną?
-Oczywiście, Potter - powiedziałam słodko. Wszyscy rozdziawili usta ze zdziwienia. -Tylko najpierw zrób coś dla mnie. Idź do skrzatów, pożycz patelnię i walnij się nią najmocniej jak potrafisz prosto w ten swój pusty łeb, to ci takie niedorzeczne pomysły wylecą z głowy! Jesteś napuszonym, zapatrzonym w siebie, aroganckim, wieśniackim kretynem! Nie widzisz nic, prócz czubka swojego własnego nosa! Jakby mnie coś zjadło? Teraz muszę wziąć coś na uspokojenie, bo mnie szlag trafi! Jesteś okropny! Nie wiem, jak cokolwiek może wytrzymać z tobą choć chwilę! Współczuję reszcie Huncwotów, bo muszą takiego kretyna u siebie trzymać! Jesteś najgorszym, co mnie w życiu spotkało! - z każdym słowem coraz bardziej krzyczałam, a wokół ludzie przestali się śmiać, widząc, jak poważna jest sytuacja. Nikt nie miał takiej odwagi, żeby zaczynać z rozzłoszczoną Evans. Nawet najbardziej mężny Gryfon.
-Przepraszam? - zapytał skulony James z oczami rozszerzonymi z przerażenia.
-Jak cię walnę między oczy, to ci śpik wyskoczy!* - zawrzeszczała Gabrielle w mojej obronie: ona jako jedyna łatwo potrafiła się otrząsnąć po ataku mojej agresji.
Popatrzyłam w stronę Gabrielle i bez słów udałam się wraz z nią w stronę Hogwartu...
-Ej, ja też coś mam! - zawołała Gabrielle uśmiechając się na wspomnienie o dawnych czasach. - Słuchajcie, to też jest niezłe...
-BEREK! - zawył Łapa waląc Rogacza prosto w łopatkę. W oczach Jamesa pojawiła się żądza mordu. Zaczął się skradać na wrzeszczącego Syriusza i skoczył do ataku. Biegali jak szaleni, przy czym Black skakał i piszczał jak kobieta, wymachując raz za czas rękoma.
Czynili w ten sposób ogromny harmider w Pokoju Wspólnym, gdzie uczniowie potrzebowali odpoczynku po ciężkim dniu pracy. Jedni spoglądali w kominek, inni rozmawiali, a jeszcze inni odrabiali zadanie. A właściwie jedna osoba. Lily Evans. Dziewczyna nie mogąc się skupić wstała z hukiem z krzesła. Chłopaki jak zamrożeni stanęli w miejscu i odwrócili powoli głowę w stronę wściekłej do granic możliwości rudowłosej piękności.
-Kłopoty... - zamruczał Rogaty i wraz z Łapą wybiegli z miejsca zbrodni. Postanowili się udać do swojego dormitorium.
Zanim James zdążył wyciągnąć rękę ku drzwiom, one otworzyły się przed nimi i ukazał się im Remus, który był wyraźnie zadowolony z takiego obrotu spraw - najpewniej ich szukał. Pociągnął za nadgarstki swoich przyjaciół. W środku czekali już Peter i Gabrielle. Widać było, że nie mają pojęcia o co chodzi.
-Mam plan - powiedział złośliwie uważany za najspokojniejszego Huncwota czarodziej, jednak, jak się okazało, wcale nie taki spokojny.
-Remus, nie poznaję cię - powiedział Syriusz. - I bardzo mi się to podoba.
Najmądrzejszy z całej bandy powiedział, co mu leżało na serduchu. Misterny plan działania okazał się prosty, ale niesamowity w skutkach. Plan "Syndrom Czerwonego Nosa" należało wprowadzić w życie. Ale na reakcję ludzi wokół trzeba było poczekać do rana.
Z rana samego o świcie wszystkich obudziły krzyki damskiej części Hogwartu. Nieważne czy lochy, czy wieże, ważne, że wszyscy byli przeszczęśliwi, że mogli dostąpić tego zaszczytu i zostać ofiarą kawału bandy złośliwych rozrabiaków, niejakich Huncwotów, bo oto każdy, nawet ten najmłodszy i ten najstarszy, mieli twarze klaunów z dodatkiem ogromnych uszu. Oczywiście, wszyscy byli przez to źli. No, prawie wszyscy. Nie można zapomnieć tutaj o Huncwotach, którzy z pomocą Gabrielle dokonali kolejnego udanego kawału. A wiecie co w tym było najlepsze? Że oni wcale bez szwanku z tego nie wyszli, bo normalnym, nie oznacza posiadania kaczej pupy i dzioba. Morał z tego taki, że trzeba być huncwockim draniem, żeby zrozumieć, że bycie kaczką w żadnym stopniu nie jest złe. Co innego bycie klaunem z ogromnymi uszami...
Śmiałyśmy się jak opętane. Zapomniałyśmy o tym, co się wydarzyło na początku roku. Te bzdury nie mogły zniszczyć więzi, jaka była między nami i jakie wspomnienia nas łączyły.
-Słuchajcie.. Przypomniało mi się coś jeszcze - powiedziała poważnie Maggie. - Wy pewnie też, ale musicie mnie posłuchać. To szło tak...
Trzy najlepsze przyjaciółki: Maggie, Lily i Gabrielle. Papużki - nierozłączki. Wszystkie inne, a jakby takie same. Zawsze razem, w zdrowiu i chorobie, w śmiechu i płaczu, w smutku i radości. Kiedy jednej się coś działo, druga zaraz była przy niej. Nieważne, czy chodziło o chłopaka, o szkołę, czy o jeszcze coś innego. Tak było i tym razem.
-Nienawidzę go - wyjąkała Lily przez łzy. - Jest najbardziej zapatrzonym w sobie człowiekiem, jakiego widziałam - pożaliła się zbolała dziewczyna.
-Nie martw się, słońce. Kiedyś mu przejdzie, zobaczysz - próbowała pocieszyć swoją przyjaciółkę Maggie, jednak to trzeba jej przyznać - była w tym beznadziejna.
- On nigdy nie przestanie! - zawołała Ruda i przytuliła się do poduszki.
- Mam pomysł, mała. Trzeba się zemścić - powiedziała złośliwie Gabrielle, zacierając ręce. - Trzeba zastosować ripostę idealną. Już ja cię rudzielcu nauczę, nie bój się.
-Nic tak nie działa na nerwy jak porządna zemsta - stwierdziła poważnie Morgan, na co wszystkie się zaśmiały.
Następnego dnia, Lily uzbrojona w całą paletę pocisków, jakimi mogłaby zaspokoić swoją nienawiść na Potterze, ruszyła pewnym siebie krokiem do Pokoju Wspólnego, a następnie do Wielkiej Sali. Wiedziała, że tym razem da sobie radę.
-Evans, umówisz się ze mną? - spytał jej gnębiciel, na co dziewczyna odpowiedziała uśmiechem. Zdziwiło to chłopaka niemało, bo zazwyczaj reagowała niepohamowaną agresją.
-Łazisz na mną jak smród po gaciach, Potter. Wziąłbyś się zszywaniem spodni w kroku, bo coś ci pękły... - powiedziała zadowolona dziewczyna. Jasne było, że dziura nie powstała przypadkowo. To któraś z dziewczyn pomogła zielonookiej przyjaciółce w zemście.
-Evans, jesteś niemożliwa... - zawył wściekły. Wokół ludzie już zaczęli się zbierać. Tworzyło się niezłe zbiegowisko.
-Ty jesteś niemożliwy, Potter! - powiedziała Lily jadowitym tonem. - Przyczepiłeś się do mnie jak gówno do nie powiem czego. Jak ci zafunduję terapię parasolem, to ci go do dupy wsadzę. - krzyknęła zadowolona.
-Evans, słoneczko, nie gniewaj się. Jesteśmy sobie przeznaczeni... Jak możesz mnie tak traktować? - spytał zdziwiony.
-Potter, nie ręczę za siebie. Obiecuję, że trafisz do skrzydła szpitalnego ze złamanymi obiema nogami, jako kaleka bez rąk i najprawdopodobniej stracisz "męskość" - zaśpiewała zachwycona.
Ruda odwróciła się plecami, uderzając Jamesa swoimi włosami w twarz. Odeszła wolnym krokiem, odprowadzana spojrzeniami wielu osób, które nie śmiały nic powiedzieć na obronę jednego z najsłynniejszych Huncwotów.
Kiedy dziewczyna oddaliła się dostatecznie, spotkała swoje przyjaciółki. Śmiały się z ich głupiego pomysłu, ale jakże skutecznego. Udały się na błonia. Były w wyśmienitych humorach. Kiedy już doszły do wybranego przez nie miejsca, ułożyły się wygodnie na trawie.
-Mam pomysł - powiedziała Lily z zawsze towarzyszącymi jej światełkami radości w oczach. - Musimy złożyć przysięgę przyjaźni. To nasz obowiązek. To jak, może być?
-Jasne - powiedziały Morgan i Bonnet w tym samym momencie, na co wszystkie się zaśmiały.
-Stawiasz mi kremowe piwo! - zawołała Gabrielle, niezwykle tym faktem uradowana.
-Niech naszym hasłem będzie... Coś prostego. Jak myślicie, co by to mogło być? - wróciła do tematu Ruda.
-Zawsze** - powiedziała szeptem Gabrielle. - Proste, może oklepane, ale od razu wiadomo o co chodzi.
-Zgadzam się - rzekła ucieszona Morgan.
-Zawsze - powiedziała ze łzami w oczach Lily.
-Zawsze - powtórzyła panna Bonnet, od ucha do ucha uśmiechnięta.
-Zawsze - wyszeptała wzruszona Maggie, a wszystkie dziewczyny wpadły sobie w ramiona. Nic nie mogło tego zniszczyć. - Obiecacie, że ZAWSZE ze mną będziecie? - spytała ciemnowłosa.
-Oczywiście, kochana. Zawsze... - wyszlochała już całkiem zapłakana Lily.
-Na wieki. Zawsze - dodała Gabrielle, która też się niezmiernie wzruszyła i nawet w jej oczach pojawiły się przez moment łzy, ale szybko zniknęły. Zastąpił je za to szeroki uśmiech...
-Dziewczyny... tak nie może być - powiedziała smutna Maggie.
-Też tak uważam - westchnęłam mokra od płaczu. Potrafiłam bardzo łatwo się rozczulić przy takich historiach.
-Zawsze? - powiedziała cichutko Gabi.
-Zawsze - powiedziałyśmy z Maggie na maksa już zapłakane.
Tak też w Hogwarcie wreszcie wydarzyło się coś dobrego, gdyż wreszcie trójka najbardziej ze sobą związanych dziewczyn miała okazję się ze sobą pogodzić, i tak się stało.
~,~
Zanim James zdążył wyciągnąć rękę ku drzwiom, one otworzyły się przed nimi i ukazał się im Remus, który był wyraźnie zadowolony z takiego obrotu spraw - najpewniej ich szukał. Pociągnął za nadgarstki swoich przyjaciół. W środku czekali już Peter i Gabrielle. Widać było, że nie mają pojęcia o co chodzi.
-Mam plan - powiedział złośliwie uważany za najspokojniejszego Huncwota czarodziej, jednak, jak się okazało, wcale nie taki spokojny.
-Remus, nie poznaję cię - powiedział Syriusz. - I bardzo mi się to podoba.
Najmądrzejszy z całej bandy powiedział, co mu leżało na serduchu. Misterny plan działania okazał się prosty, ale niesamowity w skutkach. Plan "Syndrom Czerwonego Nosa" należało wprowadzić w życie. Ale na reakcję ludzi wokół trzeba było poczekać do rana.
Z rana samego o świcie wszystkich obudziły krzyki damskiej części Hogwartu. Nieważne czy lochy, czy wieże, ważne, że wszyscy byli przeszczęśliwi, że mogli dostąpić tego zaszczytu i zostać ofiarą kawału bandy złośliwych rozrabiaków, niejakich Huncwotów, bo oto każdy, nawet ten najmłodszy i ten najstarszy, mieli twarze klaunów z dodatkiem ogromnych uszu. Oczywiście, wszyscy byli przez to źli. No, prawie wszyscy. Nie można zapomnieć tutaj o Huncwotach, którzy z pomocą Gabrielle dokonali kolejnego udanego kawału. A wiecie co w tym było najlepsze? Że oni wcale bez szwanku z tego nie wyszli, bo normalnym, nie oznacza posiadania kaczej pupy i dzioba. Morał z tego taki, że trzeba być huncwockim draniem, żeby zrozumieć, że bycie kaczką w żadnym stopniu nie jest złe. Co innego bycie klaunem z ogromnymi uszami...
Śmiałyśmy się jak opętane. Zapomniałyśmy o tym, co się wydarzyło na początku roku. Te bzdury nie mogły zniszczyć więzi, jaka była między nami i jakie wspomnienia nas łączyły.
-Słuchajcie.. Przypomniało mi się coś jeszcze - powiedziała poważnie Maggie. - Wy pewnie też, ale musicie mnie posłuchać. To szło tak...
Trzy najlepsze przyjaciółki: Maggie, Lily i Gabrielle. Papużki - nierozłączki. Wszystkie inne, a jakby takie same. Zawsze razem, w zdrowiu i chorobie, w śmiechu i płaczu, w smutku i radości. Kiedy jednej się coś działo, druga zaraz była przy niej. Nieważne, czy chodziło o chłopaka, o szkołę, czy o jeszcze coś innego. Tak było i tym razem.
-Nienawidzę go - wyjąkała Lily przez łzy. - Jest najbardziej zapatrzonym w sobie człowiekiem, jakiego widziałam - pożaliła się zbolała dziewczyna.
-Nie martw się, słońce. Kiedyś mu przejdzie, zobaczysz - próbowała pocieszyć swoją przyjaciółkę Maggie, jednak to trzeba jej przyznać - była w tym beznadziejna.
- On nigdy nie przestanie! - zawołała Ruda i przytuliła się do poduszki.
- Mam pomysł, mała. Trzeba się zemścić - powiedziała złośliwie Gabrielle, zacierając ręce. - Trzeba zastosować ripostę idealną. Już ja cię rudzielcu nauczę, nie bój się.
-Nic tak nie działa na nerwy jak porządna zemsta - stwierdziła poważnie Morgan, na co wszystkie się zaśmiały.
Następnego dnia, Lily uzbrojona w całą paletę pocisków, jakimi mogłaby zaspokoić swoją nienawiść na Potterze, ruszyła pewnym siebie krokiem do Pokoju Wspólnego, a następnie do Wielkiej Sali. Wiedziała, że tym razem da sobie radę.
-Evans, umówisz się ze mną? - spytał jej gnębiciel, na co dziewczyna odpowiedziała uśmiechem. Zdziwiło to chłopaka niemało, bo zazwyczaj reagowała niepohamowaną agresją.
-Łazisz na mną jak smród po gaciach, Potter. Wziąłbyś się zszywaniem spodni w kroku, bo coś ci pękły... - powiedziała zadowolona dziewczyna. Jasne było, że dziura nie powstała przypadkowo. To któraś z dziewczyn pomogła zielonookiej przyjaciółce w zemście.
-Evans, jesteś niemożliwa... - zawył wściekły. Wokół ludzie już zaczęli się zbierać. Tworzyło się niezłe zbiegowisko.
-Ty jesteś niemożliwy, Potter! - powiedziała Lily jadowitym tonem. - Przyczepiłeś się do mnie jak gówno do nie powiem czego. Jak ci zafunduję terapię parasolem, to ci go do dupy wsadzę. - krzyknęła zadowolona.
-Evans, słoneczko, nie gniewaj się. Jesteśmy sobie przeznaczeni... Jak możesz mnie tak traktować? - spytał zdziwiony.
-Potter, nie ręczę za siebie. Obiecuję, że trafisz do skrzydła szpitalnego ze złamanymi obiema nogami, jako kaleka bez rąk i najprawdopodobniej stracisz "męskość" - zaśpiewała zachwycona.
Ruda odwróciła się plecami, uderzając Jamesa swoimi włosami w twarz. Odeszła wolnym krokiem, odprowadzana spojrzeniami wielu osób, które nie śmiały nic powiedzieć na obronę jednego z najsłynniejszych Huncwotów.
Kiedy dziewczyna oddaliła się dostatecznie, spotkała swoje przyjaciółki. Śmiały się z ich głupiego pomysłu, ale jakże skutecznego. Udały się na błonia. Były w wyśmienitych humorach. Kiedy już doszły do wybranego przez nie miejsca, ułożyły się wygodnie na trawie.
-Mam pomysł - powiedziała Lily z zawsze towarzyszącymi jej światełkami radości w oczach. - Musimy złożyć przysięgę przyjaźni. To nasz obowiązek. To jak, może być?
-Jasne - powiedziały Morgan i Bonnet w tym samym momencie, na co wszystkie się zaśmiały.
-Stawiasz mi kremowe piwo! - zawołała Gabrielle, niezwykle tym faktem uradowana.
-Niech naszym hasłem będzie... Coś prostego. Jak myślicie, co by to mogło być? - wróciła do tematu Ruda.
-Zawsze** - powiedziała szeptem Gabrielle. - Proste, może oklepane, ale od razu wiadomo o co chodzi.
-Zgadzam się - rzekła ucieszona Morgan.
-Zawsze - powiedziała ze łzami w oczach Lily.
-Zawsze - powtórzyła panna Bonnet, od ucha do ucha uśmiechnięta.
-Zawsze - wyszeptała wzruszona Maggie, a wszystkie dziewczyny wpadły sobie w ramiona. Nic nie mogło tego zniszczyć. - Obiecacie, że ZAWSZE ze mną będziecie? - spytała ciemnowłosa.
-Oczywiście, kochana. Zawsze... - wyszlochała już całkiem zapłakana Lily.
-Na wieki. Zawsze - dodała Gabrielle, która też się niezmiernie wzruszyła i nawet w jej oczach pojawiły się przez moment łzy, ale szybko zniknęły. Zastąpił je za to szeroki uśmiech...
-Dziewczyny... tak nie może być - powiedziała smutna Maggie.
-Też tak uważam - westchnęłam mokra od płaczu. Potrafiłam bardzo łatwo się rozczulić przy takich historiach.
-Zawsze? - powiedziała cichutko Gabi.
-Zawsze - powiedziałyśmy z Maggie na maksa już zapłakane.
Tak też w Hogwarcie wreszcie wydarzyło się coś dobrego, gdyż wreszcie trójka najbardziej ze sobą związanych dziewczyn miała okazję się ze sobą pogodzić, i tak się stało.
Zgoda - stan pozbawiony konfliktów czy kłótni, pojednanie
~,~
* - Autorstwa siostry
** - prawdziwi PotterHead zrozumieją aluzję do "zawsze". Aż mi się coś robi :')
W następnym rozdziale wyjaśnię jeszcze kwestię uczuć innych dziewczyn, ale nie ma ich w tym, ponieważ uznałam, że to odpowiedni moment na zakończenie rozdziału, więc nie musicie się obawiać wszystko po kolei.
W następnym rozdziale wyjaśnię jeszcze kwestię uczuć innych dziewczyn, ale nie ma ich w tym, ponieważ uznałam, że to odpowiedni moment na zakończenie rozdziału, więc nie musicie się obawiać wszystko po kolei.
Kochana Gabby,
OdpowiedzUsuńNowy rozdział! :-* Rezerwuję miejsce i skomentuję jutro. Obiecuję i przysięgam :D
Kochana Luthien!
UsuńMasz jeszcze godzinę na wypełnienie obietnicy! :* :D
Kochana Gabby,
Usuńprzepraszam, przepraszam, przepraszam, że wczoraj nie skomentowałam rozdziału. Nie będę drugi raz pisać tych samych wyjaśnień, więc przejdę od razu do rzeczy.
Nie mów mi, że Twoje rozdziały są słabe, bo nie są. Gdyby były, to bym ich po prostu nie czytała i nie czekała na kolejne z niecierpliwością. Więc mnie nie wkurzaj :P
Uwielbiam intrygi, ale ta, którą wymyśliłaś, jest mega zawiła. Nikt nic nie wie, każdy obwinia każdego, a Remus robi za detektywa xD Remus detektyw jest zaskakujący. Wiedziałam mniej więcej, o co chodzi, ale nigdy bym nie uwierzyłam, że Gabrielle może zachować się tak w stosunku do Lily i odbić jej "chłopaka". Nieee, oni się przyjaźnią i niech tak zostanie, bo to jest dla nich dobra relacja. Dziwię się tylko, że Evans tak szybko zmieniła zdanie. Lupin powiedział jej, co wiedział, a ona od razu "o boże, co ja zrobiłam". Dziwne, ale akceptuję jej reakcję xD
Wspomnienia są genialne <3 Uwielbiam retrospekcje, chociaż sama nie umiem ich pisać, Pozwól, że zacytuję: "Idź do skrzatów, pożycz patelnię i walnij się nią najmocniej jak potrafisz prosto w ten swój pusty łeb, to ci takie niedorzeczne pomysły wylecą z głowy!" Tekst dnia po prostu. Rozwalił mnie totalnie. Jak ty to wymyślasz? Ehh, to jezioro, jak widać, przydaje się. Zawsze można wrzucić do niego dziewczyny, nie? Chociaż gdyby mój adorator zrobił coś takiego, chyba nie wróciłby do zamku żywy.
Yyy, nie pojmuję rozumowania Huncwotów. Lepiej wyglądać jak kaczka niż klown? Polemizowałabym, ale to chłopacy... I kolejny raz zaskakuje mnie Luniek. Od kiedy to on wymyśla kawały?
Zemsta na Potterze, powiem szczerze trochę mi nie pasowała do Lily. Nie wiem, czemu. Jakoś w Twojej wersji wyobrażam ją sobie inaczej i nie pasuje mi do niej takie gadanie, co nie zmienia faktu, że Evans z pomocą dziewczyn, świetnie go załatwiła.
Cieszę się, że dziewczyny się pogodziły, naprawdę. Według mnie powinny jeszcze wyjaśnić sobie kilka spraw, odnośnie np. tej akcji z Gabrielle i Jamesem, bo tutaj na razie jest temat nierozwiązany. Liczę też na to, że Evans albo Potter zdecydują się zagadać do drugiej osoby i również szczerze porozmawiać o tym, co się stało i co powiedział Rogacz. I takie małe pytanko, kiedy oni będą razem?
Przepraszam, że ten komentarz taki beznadziejny, ale ja nie umiem i nie lubię pisać komentarzy ogólnie. Lecę do następnego rozdziału.
Pozdrawiam
Luthien
Kochana Luthien!
UsuńNic się nie stało, przecież wiesz ;)
Ja wiem, że są złe, ale staram się by były coraz lepsze :)
Evans jeszcze do końca nie zmieniła zdania. Nie ufa jeszcze swojej przyjaciółce tak całkowicie, ale mam to napisane w rozdziale 9, także wszystko jest na swoim miejscu :P
Ja mam tak od urodzenia :D Jak to mój tata mówi "to trzeba wyssać z mlekiem matki" xD
Wiem, powinien być martwy, no ale jest mi jeszcze do czegoś potrzebny, także go jeszcze zostawiłam. JESZCZE.
Oni może bardziej lubią zwierzęta niż cyrk i te sprawy... Możliwe. A Luniek przeszedł sam siebie, w końcu on też jest Huncwotem!
Mi też tak średnio pasuje, ale tutaj bardziej była to inicjatywa dziewczyn i mogę cię zapewnić, że gdyby nie one, w życiu by się za coś takiego nie wzięła.
Wszystko sobie wyjaśnią w rozdziale 9 ^^ Będą razem od świąt, taki sobie zrobią prezent na choinkę. Nie wiem, czy powinnam to mówić, ale to taki mały spoiler :P
Nie jest beznadziejny! Nie denerwuj mnie kobieto, bo cię walnę czymś ciężkim, obiecuję xD
Pozdrawiam! :*
Kochana Gabby,
Usuńprzecież mówię, że masz mnie nie wkurzać! Nie są złe.
Jakie JESZCZE? James jest najukochańszy na świecie xD
Jeeeeeej, czekam na święta :D Najlepszy spoiler świata, ale... Teraz muszę Ci coś na GG napisać :/
Pozdrawiam
Kochana Luthien!
UsuńOj tam, oj tam. Ja lubię wkurzać ludzi :P
On i tak umrze. Taka jest prawda. :szaleńczy śmiech:
Ja też :) Okay, nie krępuj się :)
Pozdrawiam :)
Kochana Gabby,
UsuńTo wkurzaj, ale nie mów mi, że Twoje rozdziały są złe.
Wiem, że umrze i to jest największy ból. Peter powinien umrzeć po strasznych torturach za to, co zrobił mojej ukochanej parze. Nienawidzę go za to. :'(
Pozdrawiam
Kochana Luthien,
UsuńMy chyba w tym nigdy nie będziemy się zgadzać xD
Ja też go nienawidzę i jest najgorszym bohaterem w całym HP, nawet gorszym od Voldemorta :/
Pozdrawiam :*
Ej, Gabby, my ciebie też kochamy.
OdpowiedzUsuńA twoje rozdziały wcale nie są takie złe jak mówisz. Bo są dobre. Jak przeczytam sobie wszystko od nowa to prawdopodobnie będę zachwycona.
Yyy... nie wiem co jeszcze napisać więc idę kimać.
Prawdopodobnie nie, ale próbować zawsze możesz ;)
UsuńPozdrawiam :)
Nareszcie rozdział :) Tak długo czekałam :3 ale sie opłaciło :D Rozdział jak zwykle genialny ^.^ I nie przejmuj się beznadziejnością mojego komentarza, nie umiem pisać :P Nie mam do tego talentu ��
OdpowiedzUsuń~Saphire
Dziękuję! Żaden komentarz nie jest beznadziejny, każdy jest najlepszy!
UsuńPozdrawiam!